Wczorajszy wieczór był fantastyczny, duża dawka muzyki na żywo w najlepszym wydaniu. Jeden z moich ulubionych muzyków, Cary Brothers, w swojej europejskiej trasie wraz z Brooke Fraser (która z kolei okazała się moim nowym odkryciem, ale o tym następnym razem!) odwiedził moje nadmorskie miasto. Dowiedziałam się o koncercie zaledwie dzień przed, ale udało się. Jestem szczęśliwie bogatsza o kolejne muzyczne przeżycia :)
Mały, klimatyczny klub, dużo gitarowego grania (i nie tylko) oraz charyzmatyczni wykonawcy - Cary i Brooke. Tego mi było trzeba. Do tego Cary okazał się bardzo sympatycznym, normalnym facetem, z którym można było porozmawiać po koncercie :)
Wrzucam dwa, amatorskie bo amatorskie, ale oddające mniej-więcej klimat wieczoru filmiki - dwie piosenki, które szczególnie lubię.
"Blue eyes"
"Ride"
Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Ja tymczasem pod prysznic, a potem znów do książek. Brakuje mi godzin w dobie na wszystko, jak zwykle zresztą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz