niedziela, 17 czerwca 2012

nie o piłce ;)

Powstrzymam się. Napiszę tylko jedno zdanie, no może dwa...
1. Nie ma już nas w grze, więc pozostaje mi teraz kibicować mojej "drugiej ojczyźnie" i mam nadzieję, że chłopaki nie zawiodą...
2. Grupowe oglądanie może być fajnym dodatkiem do grilla, rozmów, dnia spędzonego ze znajomymi ;)

środa, 13 czerwca 2012

pamiąteczka

Integracja firmowa. Słoneczna sobota na świeżym powietrzu, poza miastem. Las, błoto i my, w kombinezonach i maskach.
Paintballing.
Ciekawe doświadczenie, na pewno podnosi adrenalinę... ale czy chciałabym wziąć w tym udział jeszcze raz? No nie wiem... narazie mi wystarczy :) Zwłaszcza po tym jak odkryłam mega siniaka na nodze!
Ale - warto było spróbować i przekonać się jak to jest. Dopisuję do listy moich sportów ekstremalnych pod skokiem ze spadochronem. A co następne? Bardzo możliwe, że wspinaczka po skałach, i bardzo możliwe że bardzo niedługo :)

środa, 6 czerwca 2012

piękna pogoda jak na luty...

...powiedział C., nasz przyjaciel z Irlandii o specyficznym poczuciu humoru. No i trudno się z nim nie zgodzić. Nasz czerwcowy kemping do gorących nie należał - delikatnie mówiąc! Do tego przydarzyło się nam oberwanie chmury podczas wieczornej przechadzki, a noc z niedzieli na poniedziałek była chyba najzimniejszą jaką spędziłam pod namiotem (a spędziłam ich wiele!).

No ale nie znaczy to wcale, że było źle... Było fantastycznie, wesoło i relaksująco! Podczas sobotniej uczty jubileuszowej (60 lat królowej!) była tarta owocowa (która pierwotnie wyglądała jak brytyjska flaga, ale trochę się potem rozjechała) i całe mnóstwo innych smakołyków i napojów, a potem były wędrówki po okolicy, wizyty w miasteczkach, muzeach, galeriach i pubach, grill w ogrodzie u rodziców M., granie w boogle, rummikuba, karty i pogaduchy do północy - w osiem osób w jednym przedsionku namiotowym! Była też moja pierwsza prawdziwa cream tea...





















No i cudowne podróżowanie na zachód, a potem z powrotem na wschód kraju, i niekończące się rozmowy z S.
W drodze powrotnej minęłyśmy Stonehenge.

A J. i N. wręczyli wszystkim (mnie też!) zaproszenia... tak więc we wrześniu idę na ślub - pierwszy raz w życiu! :) I już wiem, że będzie piękny!

sobota, 2 czerwca 2012

zmykam!

Plecak spakowany.
Jest śpiwór, materac (jeden dla mnie i jeden dla S.), kalosze, kocyk na piknik, masa jedzonka, talerz i kubek... gry planszowe (no bo ma padać!).
Zwarta i gotowa, zaraz wychodzę z tym ogromnym bagażem, by wyruszyć w świat... na trzydniowy kemping gdzieś za zachodzie kraju, wśród pięknych jezior, a co najważniejsze - z dziesiątką fantastycznych ludzi :)
Do zobaczenia więc... aparat też biorę ;)