piątek, 16 września 2011

pierwszy bieg

Oczywiście nie w życiu (haha!), tylko w nowym miejscu. Tak więc przebieżka była też częściowo wycieczką krajoznawczą i zaznajamianiem się z sąsiedztwem.
Wybrałam się pobiegać dzisiaj, zaraz po pracy, bo od kilku dni pięknie świeci słońce, a od jutra ma znowu padać i aż żal tego światła, tego ciepła, tego radosnego, uspokajającego błękitu nieba... No i też dlatego, że wraz z J. uciekłyśmy spod drzwi (właściwie to już z wnętrza) naszej siłowni :) Skuszone pogodą, postanowiłyśmy poćwiczyć na świeżym powietrzu, każda w swojej wiosce :)

Było fajnie, relaksująco, ale postarałam się też o odpowiednią dawkę wysiłku i zmęczenia, żeby nie było :) Po drodze zrobiłam sobie przerwę na spacer, aby wdrapać się na wzgórze a potem z niego zleźć, środkiem łysawego o tej porze roku pola. Zachwycałam się widokami na horyzoncie (pola, pagórki, kępy drzew, jeziorko... tam jeszcze dotrę!) i drzewkami przy drodze, obwieszonymi czerwoniutką jarzębiną (to już?). Zdjęć nie mam - miałam ze sobą tylko klucze i okulary przeciwsłoneczne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz