poniedziałek, 5 września 2011

bilet

W tym roku, z powodu dość znaczących zmian, obyło się bez większego stresu i odkładania tego mega ważnego zakupu na ostatnią chwilę.
Bilet lotniczy do domu na święta Bożego Narodzenia to chyba najdroższy wydatek, na jaki sobie pozwalam w ciągu całego roku. Zabiera niezłą porcję moich oszczędności... Ale warto. Przekonałam się o tym już kilka razy. Każda cena warta jest tego, co tak naprawdę jest... bezcenne.

Tym razem przyczaiłam się na coroczną powakacyjną promocję i bilet jest już zarezerwowany! To, że kupiony w promocji, wcale nie znaczy, że był tani... Cóż to jest -20% przy horrendalych cenach "tanich" linii lotniczych na czas grudniowych wyjazdów?

Tak więc przez kolejne kilka tygodni nie muszę się martwić o wieczorny posiłek, bo już wiem, że będzie to zupa :) Ale będę ją jeść z uśmiechem. Bo 22. grudnia...



1 komentarz:

  1. eh dla takich wydatków można jeść zupę przez cały miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń