środa, 7 września 2011

no i już...

Powoli się zaczyna! Wraz z jesienną słotą, ciemniejącymi w zastraszającym tempie wieczorami, zimnymi porankami... wracam sobie, znowu, z uporem maniaka, czy może raczej z nieleczonym uzależnieniem, do szkoły...
Tak więc od października znowu ciągnę dwa pełne "etaty", tym razem będzie to na trochę dłuższy czas... aż się boję! No bo co to będzie jak się przypadkiem zakocham?! Przecież czasu na randki nie będzie skąd wytrzasnąć...

W każdym razie... dziś przyszła paczka z uczelni z dodatkowymi materiałami do nauki. Teraz tylko czekam aż strona internetowa mojego kursu ruszy z kopyta i będę mogła sprawdzić, gdzie mam zajęcia i kto jest moim "tutorem".
A na dobry początek, porzuciwszy powieści w matczynym języku, zasiadłam dziś do wprowadzenia w temat. Nie wiem czy dowiem się z tej książeczki czegoś nowego, ale została polecona na początek kursu, więc zajrzę, może się przyda.

2 komentarze:

  1. Jak to "zakocham"? Przecież Ty już jesteś zakochana? Coś się zmieniło w tym temacie? :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj zmieniło się dużo, z miejscem zamieszkania włącznie. Oddałam pierścionek z diamentami (!!!) i rozstaliśmy się w pokoju, jako przyjaciele. Zbyt wiele rzeczy wylazło na powierzchnię, których nie mogłam zaakceptować. Nie potrafię pisać o takich rzeczach na blogu wprost (może kiedyś), więc staram się pisać "między słowami". W każdym razie to była dobra decyzja i jest dobrze...

    OdpowiedzUsuń