sobota, 20 sierpnia 2011

słonecznie

No i łapię się na tym, że piszę dziś równolegle na obu blogach... Ale cóż zrobić, gdy po dwóch nijakich tygodniach kręcących się wokół zbierania kartonów, rozkręcania mebli i pakowania rzeczy, dziś przeżyłam taki miły dzień...
Wpadła do mnie A., przyjaciółka jeszcze z liceum, która od niedawna mieszka bardzo blisko (rzut wygodnym pociągiem). Włóczyłyśmy się po mieście, zaglądałyśmy do różniastych sklepików, cieszyłyśmy się słońcem, robiłyśmy zdjęcia (głównie ona, zapalona i zdolna fotografka! pamiętacie zdjęcia z klifów? to jej!).
Wybrałyśmy się na pyszny obiad do knajpki ze zdrową żywnością... świeża jagnięcina, wołowina, kurczak, kasza kus kus, cała masa sałatek, a wszystkiego można było jeść do woli za niewielką kwotę!
Potem zawędrowałyśmy na ogromny pchli targ, gdzie nikt nas nie popędzał i nie marudził ;) A na koniec poszłyśmy na molo powylegiwać się na słońcu.
Wspaniale było się spotkać i spędzić razem dzień, poprawić sobie humor (który u nas obu był w kiepskiej kondycji), rozmawiać bez końca o wszystkim...


Prawdziwa przyjaźń przetrwa każdą próbę, każdą rozłąkę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz