poniedziałek, 21 marca 2011

Pierwszy dzień wiosny

...a poranek był mroźny. Bliskość morza zostawia o świcie lodowaty odcisk na ziemi. Na szczęście słońce rozgrzewało przemarznięte ulice i trawniki co sił od samego rana.

Jadąc wczoraj autobusem zauważyłam ile drzew okryło się już białymi, różowymi, fioletowymi i żółtymi drobinkami kwiatów... Mój ulubiony wiosenny widok! Jeszcze zapachu bzu mi brakuje, ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać...

Z rzeczy małych, codziennych - przez pięć dni nie mieliśmy ciepłej wody ani ogrzewania (przy życiu trzymał nas elektryczny grzejniki czajnik). Gorący prysznic to luksus, którego nie można przecenić... Warto sobie o tym przypomnieć od czasu do czasu, choć sposób był bolesny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz