piątek, 11 marca 2011

Coś o mnie

Do tej zabawy zaprosiła mnie uriel. Zabawa polega na napisaniu o sobie kilku małych "tajemnic", których tu jeszcze nie ujawniłam... Hehe, trudno chyba nie będzie, bo to dopiero piąty wpis na tym blogu, a nie jak na drugim, po angielsku - trzysta sześćdziesiąt któryś...
Spróbuję. Napiszę to, co mi pierwsze wpadnie do głowy i zobaczymy co z tego wyjdzie :)

1. Uwielbiam kino. Niekomercyjne, autorskie. Może być także kino mainstreamu, ale na wysokim poziomie. Uwielbiam odkrywać perełki w gąszczu mało znanych tytułów, które wyświetla się tylko na festiwalach albo w kinach studyjnych... Szczególnie lubię filmy z Iranu, Korei, Rosji, Skandynawii (włączając Islandię), Francji, amerykańskie kino niezależne...

2. Gdy miałam mniej-więcej 5 lat, nauczyłam się czytać i pisać (kochana Mama była ze mną w domu i bardzo mi w tym pomogła!), i od tej pory chciałam zostać pisarką - i to taką sławną :) Marzenie zostało do dziś. Pisałam trochę wierszy, trochę krótkiej prozy. Potem ruszyłam w dziennikarstwo - felietony, recenzje, reportaże. Teraz jest blogowanie, i to na dwie ręce. Może kiedyś, w końcu, będzie i wymarzona, prawdziwa książka...

3. Mój Narzeczony jest Persem :) Jest bardzo dobrym, inteligentnym i ambitnym człowiekiem, a ponad wszystko niezłomnym optymistą, cierpliwym i wytrwałym, dzięki czemu udało się nam w ogóle odnaleźć na tym globie.

4. Moją pasją jest religioznawstwo i bardzo chciałabym kontynuować naukę, rozwój w tym kierunku... Przez ostatnie dwa lata studiowałam eksternistycznie i w tym miesiącu otrzymam Diploma in Religious Studies (z wyróżnieniem!). Chciałabym kiedyś mieć wystarczająco dużo czasu i pieniędzy, aby zrobić doktorat... Póki co, czytam, czytam, czytam. Czuję, że wiedza na ten temat pozwala mi bardziej zrozumieć samą siebie, nastawienie ludzi do sacrum, życia i śmierci, istotę człowieczeństwa, zmiany jakie dokonały się na świecie w przeciągu wieków...

5. Uff, mniej poważnie proszę. Mój ulubione owoce to zawsze i wszędzie: czereśnie i melony. Melony muszą być porządnie dojrzałe, pięknie pachnieć... Przypominać południową Francję, gdzie latem wybieraliśmy je na targu w uroczych miasteczkach :) Najlepsze są schłodzone, i świetnie smakują z plasterkami szynki parmeńskiej! A czereśnie, ach... przynoszą na myśl wszystko co najlepsze: słońce, lato, wakacje, morze, radość i beztroskę, słodycz życia...



6. Słowo "przyjaciel" traktuję z ogromnym szacunkiem i ostrożnością. Przyjacielem jest ktoś bardzo bliski i ważny, przez całe życie. Prawdziwych przyjaciół mam niewielu, a jednym z nich zawsze była i będzie moja Mama.

7. Jedna z moich przyjaciółek za niecały miesiąc przeprowadza się na stałe do Tajlandii i być może już nigdy jej nie zobaczę, a przynajmniej nie prędko...

8. Kiedyś nie cierpiałam oliwek, a teraz je uwielbiam. Mmmm... pycha.


9. Chciałabym pojechać kiedyś do Nowej Zelandii. Tak - na sam koniec świata :)


10. Płaczę na filmach, na których inni nie płaczą i nie spodziewaliby się zapewne, żeby ktoś płakał. Płakałam trzy razy w ciągu filmu "Odlot" ("Up") i dwa razy na "Gdzie mieszkają dzikie stwory" - raz podczas filmu i drugi po projekcji, gdy mój Narzeczony zapytał czemu płakałam, i próbowałam mu wytłumaczyć... No i płaczę za każdym razem gdy oglądam "Kolory raju" i "Hair".

No i jak to wygląda? Pewnie mogłabym dorzucić garść dziwactw, ale tak jakoś teraz nie mogę sobie żadnych przypomnieć ;)

3 komentarze:

  1. Aguś! Życzę Ci z całego serca, żeby Twoja książka ujrzała światło dzienne. Życzę sobie, abym mogła wejść kiedyś w jej posiadanie :)
    Lubię czereśnie też :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie! Jak coś się będzie działo w tym kierunku, to na pewno o tym poinformuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile w nas podobieństw - kino, marzenie o książce i doktoracie, oliwki, łzy podczas filmów, miłość do południowej Francji... eh.. :)

    OdpowiedzUsuń