Znad morza nad morze.
Z domu do domu.
Z miejsca na miejsce.
Bez kotwicy, zahaczając sercem.
Rzeką codzienności, myśli, słów,
spotkań, wzruszeń, inspiracji
w stronę Oceanu.
sobota, 19 listopada 2011
...
Popłakałam się. Ba, poryczałam.
Załkałam, zawyłam ze szczęscia. Tamy radości pękły i wypuściły potoczki łez.
W takich chwilach jak ta chce się żyć wiecznie, po prostu trwać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz