środa, 18 stycznia 2012

...i po przerwie

Długo, długo nie pisałam... i wiecie co? Im dłużej nie zaglądam i nie dbam o bloga, tym trudniej tu wrócić, bo coraz większe wyrzuty sumienia mnie obciążają... No ale dobra, kończymy z tym, i do roboty! Pora, choć troszeczkę, nadrobić zaległości...

W życiu jak w kalejdoskopie, i to takim szalonym, obracającym się z nieziemską prędkością. Zmiany kolorów, odcieni, kształtów. Jednego dnia wita mnie mróz i bosko zaróżowione niebo (fotka zaraz gdzieś poniżej się pojawi), następnego - mżawka i typowo wyspiarska mgła (której nie uwieczniłam moim telefonem, bo walczyłam z parasolem haha!).

Ten pierwszy miesiąc nowego roku upływa pod znakiem zmienności i zmian. Podejmowania decyzji. Robienia kroków do przodu, i kroków wstecz.

W zeszłym tygodniu złożyłam broń na ołtarzu marzeń. Myśli o doktoracie z religioznawstwa w języku nie-macierzystym szlag trafił mówiąc nieładnie, bo po prostu... nawet z magisterką nie daję rady! Przynajmniej nie w obecnych warunkach, gdy pracuję na pełny etat i na naukę pozostają mi skrawki czasu, a czytania jest całe mnóóóstwo... i nie są to łatwe lektury :(

Można powiedzieć, że się poddałam, ale także można na to spojrzeć z innej strony - lepiej teraz niż gdy będzie za późno... Ocaliłam część zainwestowanych w studia funduszy, tyle że muszę je wykorzystać na... dalszą naukę, więc już w lutym nowy kurs: Design thinking: creativity for the 21st century. Pierwsze zaliczenie to projekt koszulki :)
Cel na horyzoncie to Open Degree, meta za jakieś dwa lata...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz