środa, 18 stycznia 2012

a na koniec...

Teraz to już będzie króciutko, bo się rozgadałam.
W końcu obejrzałam "Wstyd" ("Shame") Steve'a McQueena. Rewelacyjny. Odważny. Głęboki. Piękny, a nie wulgarny. Polecam bardzo bardzo!

         

2 komentarze:

  1. W takim razie gaduło ;) jak najmniej kopniaków a głasków od życia, by naładować akumulatory i znów pędzić z pełna parą do swoich marzeń, wyznaczonych celów!Czyatając bloga mam wrażenie, że wcale te słowa nie są Ci potrzebne, bo jesteś wrażliwą ale silna kobietą. Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooooch dziękuję bardzo! Będę się starać ładować te akumulatory :)))

      Usuń