piątek, 10 czerwca 2011

Mmm... śniadanie

Od dwóch tygodni wstaję o szóstej, około 50 minut wcześniej niż zazwyczaj... na początku było trochę ciężko - zwłaszcza popołudniowy spadek formy albo też wieczorne zasypianie nad książką nie bardzo mi się podobały... Ale powoli te "efekty uboczne" zanikają, a ja cieszę się dniem wcześniej i dłużej. Mam więcej czasu żeby spokojnie zjeść śniadanie, przejrzeć wiadomości, poczytać kolejną książkę. No i staram się troszkę wcześniej chodzić spać ;)

A dziś prawdziwie wakacyjne śniadanie, choć za oknem pogoda raczej marcowa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz