niedziela, 12 czerwca 2011

deszczowa niedziela

I to kolejna z rzędu! Nie wiem co się dzieje z pogodą w tym roku, pewna jestem jednego - nie mogę się doczekać urlopu w cieplejszym i mniej pochmurnym miejscu! Na szczęście do dwutygodniowych wakacji nad morzem (innym niż to, nad którym mieszkam!) są już niedaleko... trzy tygodnie i troszkę :)

A tymczasem weekend spędzam na... siedzieniu w domu. Oraz sprzątaniu, gotowaniu i zakupach. Dziś wyszłam, wróciłam, i stwierdziłam, że do końca dnia nie wytknę nosa z domu. A więc masło kokosowe na włosy, masło kokosowe na buzię, a ja maluję sobie paznokcie i czytam.

Ta niedziela będzie także dniem pod znakiem Evy Cassidy... Dobrze jest posłuchać starych, dobrze znanych, swego czasu "zajeżdżonych do znudzenia" kawałków. Szkoda, że nigdy nie zobaczę i nie posłucham jej na żywo. Jej najpiękniejsza piosenka nie została jeszcze zaśpiewana i nagrana, i nigdy już nie będzie. Jej najbardziej niesamowity występ jeszcze się nie odbył, i już za późno, aby miał miejsce. Tęsknię za nią.


"Autumn leaves"


"The water is wide"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz