Wczoraj rano gdy wchodziłam do tak zwanej "pracy" (czyli miejsca gdzie zarabiam na życie), dzień powitał mnie rześko porannym zapachem lazurowego morza. Poczułam się jak na wakacjach w Grecji, szczególnie że towarzyszyło mi także ogromnie rozpalone, rozświetlone na niebie słońce. Gdyby każdy poranek mógł być taki...
A dziś, gdy z kolei wracałam do domu i wysiadłam na moim przystanku, resztę mojego dnia (czyli czas wolny!) oznajmił mi mój ulubiony zapach świeżo skoszonej trawy... no, taki wieczór nie może być zły :)
Uwielbiam zapach świeżo skoszonej trawy... Zawsze mieszkałam na parterze i czuć ją było przez powę lata... Dziś niestety mieszkam na 10 i nadzieje marne, że będę czuła skoszoną trawę tego lata :(
OdpowiedzUsuń