czwartek, 14 lipca 2011

deszczowo...

...i czytadłowo. Tak to się zdarza (ostatnimi laty coraz częściej), że zimy nie są tak zimne i śnieżne jak kiedyś, a lata nie takie upalne... Tak więc podczas mojego krótkiego letniego urlopu chwytam każdą słoneczną chwilę i staram się dobrze ją wykorzystać (zdjęcia z pierwszej całodniowej wycieczki rowerowej na drugim blogu), ale co kilka dni zdarza się, jak zepsuta truskawka w koszyku, taki smutny i deszczowy... jak dzisiaj. A do tego jest zarazem tak ciepło i duszno, że trudno wytrzymać!
W takie dni nic tylko siadam wygodnie, wszędzie gdzie akurat jestem i gdzie się da, i kontynuuję moje bezustanne (a i tak zbyt powolne, jak na moje apetyty) czytanie.
Tak więc na dzisiaj będzie mały cytacik z mojej wakacyjnej/urlopowej lektury, cytat bardzo zresztą na czasie, biorąc pod uwagę moje przechodzące ostatnio duże transformacje życie uczuciowe. Zresztą, takiej "życiowej mądrości" nigdy za dużo ;)
" - Kiedy jeździłem do Brazylii (...) żeby kupować kamienie szlachetne, często brałem coś, co nazywają "pakietem". Pakiet to przypadkowy zestaw kamieni, zebrany przez górnika czy hurtownika, kogokolwiek, kto próbuje cię wykiwać. Typowy pakiet może zawierać jednocześnie, powiedzmy, dwadzieścia lub trzydzieści kryształów akwamaryny. Zakłada się, że w ten sposób można zrobić lepszy interes - kupując je łącznie - ale musisz zachować ostrożność, bo gość na pewno postara się zedrzeć z ciebie skórę. Stara się pozbyć kiepskich kamieni, łącząc je z kilkoma naprawdę wspaniałymi.

Kiedy wziąłem się do tego interesu (...) popadałem w kłopoty, bo za bardzo ekscytowałem się jednym czy dwoma nieskazitelnymi kryształami w pakiecie i nie zwracałem większej uwagi na śmiecie, jakie mi podrzucano. Kilkakrotnie się sparzyłem i wreszcie zmądrzałem i wyciągnąłem z tego taką lekcję: Nie należy zwracać uwagi na doskonałe kamienie. Nie należy nawet spoglądać na nie dwa razy, bo oślepiają. Trzeba je odłożyć i przyjrzeć się uważnie pozostałym, tym naprawdę kiepskim. Przyglądać im się długo, a potem zadać sobie szczerze pytanie: "Czy sobie z tym poradzę? Czy mogę coś z tego zrobić?" W przeciwnym razie wydasz mnóstwo pieniędzy na jedną lub dwie cudowne akwamaryny zagrzebane w stosie bezwartościowego śmiecia.

Myślę, że podobnie jest ze związkami (...). Ludzie zakochują się zawsze w najbardziej doskonałych aspektach osobowości tego drugiego. Bo kto by się nie zakochał? Każdy potrafi kochać najcudowniejsze fragmenty innej osoby. Ale to żadna sztuka. Sztuka polega na tym, żeby zadać sobie parę pytań: Czy mogę zaakceptować te skazy? Czy potrafię przyjrzeć się uważnie wadom partnera i oświadczyć: "Poradzę sobie z tym. Mogę coś z tego zrobić"? Bo dobry materiał zawsze tam będzie, zawsze będzie śliczny, iskrzący, tylko te śmiecie mogą nas zrujnować."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz